Wiedz o tym, córko moja: kiedy przychodzę w Komunii świętej do serca ludzkiego, mam ręce pełne łask wszelkich i pragnę je oddać duszy, ale dusze nawet nie zwracają uwagi na mnie, pozostawiają mnie samego, a zajmują się czym innym. O, jak mi smutno, że dusze nie poznały miłości. Obchodzą się ze mną, jak z czymś martwym (Dz O Wiekuisty Boże w piersi mej zamknięty, A z Tobą mam niebo całe, I z Aniołami śpiewam Ci - Święty, Żyję jedynie na Twoją chwałę. Nie z Serafinem łączysz się, Boże, Ale z człowiekiem mizernym, Który bez Ciebie nic uczynić nie może, Ale Tyś dla człowieka zawszę miłosierny. Me serce jest Ci mieszkaniem. Nauki przedmałżeńskie - wszystko, co musicie o nich wiedzieć! Jedną z obowiązkowych formalności, jakich narzeczeni muszą dopełnić przed ślubem, jest odbycie nauk przedmałżeńskich. Zobacz, co musicie zrobić po kolei! fot. Adobe Stock. Wiele par słysząc o konieczności odbycia nauk przedmałżeńskich reaguje nerwowo, nie do Błogosławieństwo rodziców przed ślubem – co przygotować. Każda młoda para, która marzy, żeby błogosławieństwo rodziców przebiegło w prawdziwej chrześcijańskiej atmosferze, powinna odpowiednio się do niego przygotować. Pierwsza istotna kwestia to miejsce. Błogosławieństwo młodych w domu rodzinnym Panny Młodej należy do Warto wypracować kompromis jeszcze przed ślubem. ROZMOWA O POWIĘKSZENIU RODZINY; Każdy z partnerów powinien poznać oczekiwania drugiego partnera w owej kwestii. Nie wychodź od razu z założenia, że Twój partner tak dobrze dogaduje się z dziećmi i na pewno będzie chciał piątkę, jak Ty sobie to wymarzyłeś/aś. Kupno mieszkania przed ślubem to decyzja, która wymaga wielu rozważeń. Jest to ważny krok, który może mieć wpływ na przyszłość małżeństwa. Kupno mieszkania przed ślubem może być dobrym sposobem na zabezpieczenie finansowe małżonków i ich rodzin. Może również stanowić solidny fundament dla budowania domu i rodziny. Przed podjęciem decyzji o zakupie mieszkania przed . Dlaczego nie współżyć przed ślubem? Na podstawie poniższego tekstu proszę o odpowiedzi na poniższe pytania 1. Kiedy relacje między bohaterami zaczęły się psuć i dlaczego (wysuń wnioski)? 2. Kiedy relacje układały się najlepiej i dlaczego? 3. Dlaczego fizyczne zbliżenie nie powodowało jedności duchowej? 4. Jakie zagrożenia dla związku wynikają z nie sakramentalnego współżycia? 5. Przekonaj koleżankę lub kolegę, którzy maja zamiar rozpocząć życie seksualne aby zachowali wstrzemięźliwość do czasu ślubu OTO TEKST::: Dlaczego nie współżyć przed ślubem? Jako nastolatek byłem dookoła bombardowany treściami pornograficznymi, przekazywanymi w przeróżny sposób, które mniej lub bardziej dosadnie docierały do mnie i pozostawiały ślad w moich myślach. Moi rówieśnicy też ulegali temu wpływowi. Coraz częściej słyszałem opowiadania kolegów o ich podbojach i zdobyczach, o zaliczonych panienkach. Ja zawsze marzyłem o tym, by ta chwila była wyjątkowa, żeby to nie było gdzieś tam w przysłowiowych krzaczkach, z pierwszą lepszą dziewczyną i to w dodatku pod wpływem alkoholu. To mnie jakoś motywowało i trzymałem się. Były wprawdzie imprezy, alkohol, dziewczyny, ale wszystko do ustalonej granicy. W międzyczasie odkryłem piekło masturbacji i popadłem w bagno samogwałtu. Wreszcie spotkałem "inną" dziewczynę. Na początku naszej koleżeńskiej znajomości dużo się sprzeczaliśmy, wymieniając poglądy na świat. Ona motywowała mnie do pracy nad sobą i do tego, by pokazać jej, że nie każdemu facetowi chodzi tylko o to jedno. Powoli zdobywaliśmy swoje zaufanie i rodziła się nasza wzajemna sympatia. Któregoś dnia, a wyszło to tak "samo z siebie", zostaliśmy parą. Byliśmy dla siebie pierwszymi tak poważnymi partnerami. Nasze częste spotkania i szczere rozmowy sprzyjały dobremu rozwojowi związku. Oboje bez żadnego bagażu z przeszłości, bez przykrych doświadczeń, poznawaliśmy się i uczyliśmy się siebie nawzajem. Świat nagle stał się taki piękny, wydawało się, że los nam siebie zesłał. Zauroczeni sobą po uszy, pewnego dnia wyznaliśmy sobie miłość. Wiem, że wymówiliśmy wtedy nasze szczere, wzajemne "kocham cię". Mieliśmy do siebie ogromne zaufanie i szacunek. Po pewnym jednak czasie pocałunki i tulenie się do siebie przestało nam wystarczać. W naszych rozmowach co jakiś czas zaczął pojawiać się temat seksu. Szanowaliśmy się, ufaliśmy sobie, darowaliśmy więc swój skarb ukochanej osobie. Byliśmy niesamowicie szczęśliwi, zachwyceni tym, ale... w nas niepostrzeżenie się coś złamało, pękło ogniwo łańcucha pięknego uczucia. Oczywiście tego nie zauważyliśmy - byliśmy pewni, że wszystko jest na najlepszej drodze, i wciąż "pogłębialiśmy" w ten sposób nasze uczucie, szukając do tego okazji. fot. Fotolia Zanim wstąpicie w związek małżeński, warto porozmawiać i odpowiedzieć sobie na kilka ważnych, a może nawet najważniejszych pytań, które będą determinować resztę waszego wspólnego życia. Ustalcie, jak widzicie swoją przyszłość, aby w wasz związek nie wkradły się kłótnie. Poznaj 5 fundamentalnych pytań, na które musicie odpowiedzieć przed ślubem. 3 obowiązkowe zdania, które każda panna młoda powinna usłyszeć od swojego przyszłego męża 1. Ile chcecie mieć dzieci? Zawarcie związku małżeńskiego to początek waszej nowej, wspólnej drogi. Małżonkowie najczęściej niedługo po ślubie decydują się na potomstwo. Ale nie wszyscy! To dlatego, zanim zdecydujecie się na zalegalizowanie waszego związku, porozmawiajcie o tym, czy i ile dzieci chcecie mieć. 2. Kto będzie zarabiał na utrzymanie rodziny? Patriarchalny model rodziny, w którym to do obowiązków mężczyzny należy ciężka praca, aby utrzymać rodzinę, już dawno stał się niemodny. Teraz kobiety chcą być niezależne, marzą o karierze i własnym rozwoju. Zanim się pobierzecie, ustalcie, jak widzicie wspólną przyszłość. Czy będzie to wizja dwóch niezależnych finansowo ludzi, którzy poświęcają się pracy, czy raczej klasyczny model, w którym to partner pracuje, a ty zajmujesz się dziećmi i domem? Sprawdź, na jakie pytania należy sobie odpowiedzieć, organizując ślub i wesele 3. Jak ważna jest dla ciebie kwestia religii? Niedziela w Kościele, czy w galerii handlowej? Uroczysty ślub przed ołtarzem, czy w Urzędzie Stanu Cywilnego? Wychowanie potomstwa według wiary chrześcijańskiej, a może zupełnie innej? Na te i wiele innych pytań odnoszących się do Boga musicie odpowiedzieć sobie przed ślubem. 4. Czy masz jakieś długi? Od tematu pieniędzy nie da się uciec i nie należy ich ukrywać. Zapytaj partnera o to, czy ma jakiś dług, kredyt, niespłacone zobowiązania, które staną się również twoimi, jeśli nie zdecydujecie się na rozdzielność majątkową. 5. Jak ważny jest dla ciebie seks? Zauroczenie i fizyczność szybko mijają. Nawet nie zauważysz, gdy nagle twoja figura po ciąży przestanie być atrakcyjna, a za kilkanaście lat na twarzy pojawią się zmarszczki. Aby wasze małżeństwo przetrwało, ustalcie, jak ważna jest dla was bliskość fizyczna. "Czy współżycie przed ślubem jest grzechem?" "Dlaczego Kościół patrzy negatywnie na ludzką seksualność?" "Czy wychowanie seksualne powinno ograniczać się do opisu fizjologii współżycia"? "Dlaczego sensem ludzkiej seksualności nie może być zaspakajanie przyjemności?" "Chyba każdy ma prawo kierować się swoimi przekonaniami w sferze seksualnej?" "Normy dotyczące seksualności mają charakter religijny i dotyczą tylko ludzi wierzących" "Jeśli dwoje młodych ludzi obdarza się uczuciem miłości, to chyba mogą współżyć przed ślubem?" "Jeśli się naprawdę kochamy, to ślub nie jest nam potrzebny do trwałego związku" "Sądzę, że współżycie przedmałżeńskie jest czymś pozytywnym" "Sejm słusznie zdecydował, że należy dopłacać do antykoncepcji z budżetu państwa" „Sądzę, że środki antykoncepcyjne są czymś dobrym, gdyż ułatwiają kierowanie płodnością” „Przeciwstawiając się antykoncepcji Kościół walczy z odpowiedzialnym rodzicielstwem" "Antykoncepcja jest skuteczna więc należy ją stosować" "Czy prezerwatywy gwarantują bezpieczny seks i chronią przed wirusem HIV?" "Aborcja gwarantuje kobiecie prawo do decydowania, czy chce być matką czy też nie" "Dobrze przeprowadzona aborcja nie jest szkodliwa dla zdrowia matki" "Uważam, że sejm słusznie postąpił pozwalając na aborcję ze względów społecznych" "Czy być wolnym to robić to, co się chce i do niczego się nie zobowiązywać?" "Czy współżycie przed ślubem jest grzechem?" W obliczu tak postawionego pytania nie wystarczy odpowiedź typu: tak lub nie, albo stwierdzenie, że współżycie przed ślubem jest grzechem. Jeśli coś jest grzechem, to dlatego, że przynosi krzywdę człowiekowi, a nie dlatego, że taki „kaprys” miał Bóg, gdy postanowił nam czegoś zakazać. Przykazania Boże oznaczają: nie rób tego, co wyrządza krzywdę tobie lub innym ludziom. Jeden z maturzystów zwrócił się do mnie z następującą wątpliwością: "Chciałbym w przyszłości spotkać dobrą kandydatkę na żonę i założyć szczęśliwą rodzinę. Ale gdy będziemy już kilka lat po ślubie i przyjdą na świat dzieci, to czasami pójdę sam na dyskotekę (ktoś musi zostać w domu i pilnować dzieci). Jeśli na dyskotece spotkam miłą dziewczynę, to zaczniemy rozmawiać, tańczyć, zwierzać się, a w końcu może dojść do współżycia, ale gdy wrócę do domu, to nadal będę dobrym mężem i ojcem. Myśląc o takiej sytuacji, czuję pewien niepokój. Ale to jest tylko wynik otrzymanego wychowania. Co ksiądz o tym sądzi?" Błędną reakcją byłoby w takiej sytuacji oburzenie, potępienie rozmówcy, albo „suche” stwierdzenie, że zdrada małżeńska jest grzechem. Najlepsza pomoc ma miejsce wtedy, gdy stwarzamy pytającemu szansę, by sam odkrył, gdzie tkwi błąd w jego rozumowaniu. Najpierw zatem spytałem owego maturzystę czy zgodziłby się, aby to jego żona poszła na dyskotekę i współżyła z kimś innym. Wtedy mój rozmówca spontanicznie zaprotestował: "Ależ nie! To nie żona, lecz ja miałem iść na dyskotekę!" Dzięki własnej reakcji uświadomił sobie, iż bardzo by go zabolało, gdyby to zrobiła jego przyszła żona mimo, że jej nawet jeszcze nie zna! Powiedziałem wtedy: masz już pierwszą ważną informację i wiesz już, że zdrada małżeńska bardzo by cię zabolała. Ale wróćmy do twojej wersji. To ty idziesz na dyskotekę i dochodzi do współżycia z poznaną tam dziewczyną. Następnego dnia przychodzi do twego domu owa dziewczyna z dyskoteki i wyjaśnia twojej żonie: "To jest mężczyzna, którego poznałam na dyskotece. Doszło między nami do współżycia i mam teraz prawo do niego. Niech pani spakuje swoje rzeczy i opuści ten dom." Maturzysta spojrzał na mnie z zakłopotaniem i powiedział: "Rzeczywiście, tak mogłoby się to zakończyć. W takiej sytuacji bardzo bym cierpiał ja, moja żona i dzieci. Tamta dziewczyna z dyskoteki też. Wszystkim nam boleśnie skomplikowałoby się życie. Nie pomyślałem wcześniej o tym". Mój rozmówca sam odkrył błędy i złudzenia we własnym myśleniu. Zrozumiał, że dojrzały człowiek potrafi przewidywać konsekwencje swoich zachowań. Nie miał już teraz trudności z uznaniem faktu, że zdrada małżeńska przynosi cierpienie i krzywdę, niezależnie od rodzaju wychowania czy przekonań religijnych. Boli ona tak samo ludzi wierzących jak i niewierzących. Człowiek może zmienić rodzaj wychowania, ale nie może przez to zmienić własnej natury. Umiejscowienie współżycia seksualnego w ramach małżeństwa wynika z natury człowieka oraz z natury miłości, a nie z określonego typu wychowania. "Dlaczego Kościół patrzy negatywnie na ludzką seksualność?" Ależ Kościół patrzy na ludzką seksualność w sposób bardzo pozytywny! W Piśmie Świętym ukazywana jest ona nawet jako jeden z symboli miłości Boga do człowieka (na przykład w księdze Pieśni nad Pieśniami). Ludzka płciowość i seksualność jest czymś pięknym, gdyż jest darem Bożym, włączonym w Boży zamysł miłości małżeńskiej i rodzicielskiej. Natomiast w dziedzinie wychowania spojrzenie na ludzką seksualność nie powinno być ani pozytywne, ani negatywne, tylko po prostu prawdziwe, czyli realistyczne. I Kościół tak właśnie patrzy na człowieka w obliczu seksualności. Z jednej strony ostrzega przed zagrożeniami, które wynikają z nieodpowiedzialnego kierowania seksualnością i które powodują dramatyczne krzywdy, łącznie ze zranieniami fizycznymi, psychicznymi i moralnymi, z przestępstwami (np. gwałt) i śmiercią (np. choroba AIDS czy aborcja). Z drugiej strony Kościół ukazuje wielkość człowieka, który jest zdolny kierować własną seksualnością w sposób świadomy i odpowiedzialny. Własną mocą. Bez sięgania po substancje chemiczne. Bez popadania w uzależnienia. Bez wyrządzania krzywdy sobie i innym ludziom. "Czy wychowanie seksualne powinno ograniczać się do opisu fizjologii współżycia"? Takie stwierdzenie jest absurdalne, gdyż człowiek nie może zająć dojrzałej postawy, gdy wie, w jaki sposób coś działa, ale nie wie, po co to coś działa, czyli jaki jest sens tego działania? Wychowawca, który nie pomaga swoim wychowankom odkryć sensu ludzkiej seksualności, podobny jest do wspomnianej już w tej książce mamy, która wyjaśnia kilkuletniemu synkowi jak działa klucz w drzwiach, ale nie wyjaśnia, jaki jest sens tego działania. Taka mama wyrządza krzywdę własnemu dziecku, gdyż odtąd jej dziecko będzie skłonne otwierać drzwi wszystkim ludziom tylko dlatego, że wie, jak przekręcać klucz w zamku. Tymczasem odpowiedzialna mama wyjaśnia, że sensem działania klucza jest zamykanie drzwi przed tymi ludźmi, którzy mogą stanowić dla nas zagrożenie. Poda też praktyczne zasady, czyli wyjaśni kiedy i komu należy otwierać drzwi, a kiedy i kogo pod żadnym pozorem nie wolno wpuszczać do domu. Podobnie w odniesieniu do ludzkiej seksualności podstawą wychowania jest ukazanie jej sensu oraz norm, które pozwalają ten sens respektować. Po drugie, wychowanie nie może ograniczać się do podania informacji na temat budowy narządów rodnych czy fizjologii współżycia dlatego, że w każdej dziedzinie wychowanie wymaga nie tylko wiedzy, ale także treningu i osiągnięcia pozytywnych umiejętności oraz mądrych postaw. Przykładem może tu być nauka gry na fortepianie. Nie wystarczy wyjaśnienie początkującym uczniom techniki uderzania palcami w klawisze. Trzeba jeszcze setek godzin treningu i wytrwałości, by osiągnąć mistrzostwo w tej dziedzinie. "Dlaczego sensem ludzkiej seksualności nie może być zaspakajanie przyjemności?" Nie ma w człowieku żadnego procesu czy zjawiska, którego sensem byłoby zaspakajanie przyjemności! Przyjemne bądź przykre doznania towarzyszą niemal każdej czynności, jaką wykonuje człowiek, ale nigdy nie są jej sensem. Wyjątkiem mogą być prywatne zainteresowania czy hobby danej osoby (np. granie w szachy czy słuchanie muzyki dla przyjemności). Natomiast we wszystkich istotnych dla życia sferach i działaniach sensem naszych działań jest coś znacznie ważniejszego niż szukanie przyjemności. Przykładem może być spożywanie pokarmów. Sensem jedzenia nie jest zaspakajanie przyjemności, lecz zdrowe odżywianie organizmu. Człowiek odpowiedzialny potrafi zjeść nawet to, co mu zupełnie nie smakuje, jeśli tego potrzebuje jego organizm. Natomiast odmawia sobie tego, co mu sprawia wprawdzie przyjemność, ale szkodzi zdrowiu (np. powoduje nadwagę czy niszczy wątrobę). Kierowanie się przyjemnością w działaniu to znak, że dana osoba jest od czegoś lub od kogoś uzależniona. Człowiek uzależniony od jedzenia spożywa te pokarmy i w takich ilościach, które sprawiają mu przyjemność. Nawet wtedy, gdy przez to niszczy zdrowie. Z kolei człowiek uzależniony od alkoholu czy narkotyku sięga po te substancje dla chwilowej przyjemności mimo, że w ten sposób popada w śmiertelną chorobę. Podobnie jeśli człowiek kieruje się zasadą przyjemności w dziedzinie seksualnej, to potwierdza, że jest uzależniony od tej sfery. Decyduje się wtedy również na takie zachowania, poprzez które wyrządza dramatyczne krzywdy i cierpienia samemu sobie oraz innym ludziom. "Chyba każdy ma prawo kierować się swoimi przekonaniami w sferze seksualnej?" Tego typu twierdzenie jest przejawem naiwności. Nie uwzględnia faktu, że człowiek może manipulować własnym myśleniem i że potrafi wmówić sobie wszystko to, o czym chce być przekonany. Im bardziej zaburzone jest postępowanie danego człowieka, tym bardziej też zaburzone jest jego myślenie. Dla przykładu alkoholik czy narkoman jest przekonany (zwykle tak długo, aż umrze), że nie jest od niczego uzależniony i że nie wyrządza sobie krzywdy. Po tysiącach lat historii ludzkości doskonale wiemy już z obserwacji i doświadczenia, które sposoby postępowania rozwijają człowieka, a które go niszczą, prowadzą do chorób psychicznych, uzależnień, samobójstw, wyrzutów sumienia, samotności. Argument: "a ja uważam, że..." może wystarczyć do tego, by wybrać kolor koszuli w sklepie, ale nie może wystarczyć do tego, by rozsądnie określić normy seksualne czy zasady postępowania w innych sferach ludzkiego życia. Subiektywne przekonania są uzasadnione jedynie w świecie gustów i smaków. Natomiast w odniesieniu do norm moralnych czy sposobów postępowania inteligentny człowiek kieruje się następującą zasadą: obserwuję życie moje i innych ludzipo to, by wyciągać dla siebie wnioski na temat tego, które zachowania prowadzą do życia i szczęścia, a które do śmierci i nieszczęścia. Subiektywnymi przekonaniami kierują się ludzie niedojrzali lub zaburzeni psychicznie. Tymczasem ludzie dojrzali kierują się wiedzą, doświadczeniem i zdrowym rozsądkiem. Życie ludzkie jest zbyt cenne, by przeprowadzać na nim doświadczenia metodą prób i błędów, albo by podejmować decyzje w oparciu o subiektywne poglądy czy emocjonalne odczucia. "Normy dotyczące seksualności mają charakter religijny i dotyczą tylko ludzi wierzących" Takie twierdzenie jest znakiem ignorancji. Błędne kierowanie seksualnością może powodować aż tak drastyczne szkody, że w każdej cywilizacji i w każdym kodeksie karnym, obowiązującym w najbardziej nawet ateistycznych i liberalnych państwach, istnieją zachowania seksualne zakazane prawem (np. gwałt, seksualne wykorzystywanie nieletnich, aborcja, pornografia dziecięca, itd.). Co więcej, kodeksy karne w państwach o długiej tradycji demokratycznej (np. w USA czy Francji) są w tym względzie wyjątkowo surowe, aby skutecznie chronić obywateli - zwłaszcza dzieci i młodzież - przed zagrożeniami związanymi z nieodpowiedzialnymi zachowaniami seksualnymi. Twierdzenie, że normy dotyczące zachowań seksualnych odnoszą się jedynie do ludzi wierzących lub wrażliwych moralnie jest zatem wyrazem skrajnej ignorancji lub okrutnego cynizmu. "Jeśli dwoje młodych ludzi obdarza się uczuciem miłości, to chyba mogą współżyć przed ślubem?" Po pierwsze, miłość jest czymś znacznie większym niż uczucie. Jest decyzją troski o czyjeś dobro. Uczucia (czasem bardzo radosne, a czasem bardzo bolesne) towarzyszą miłości, ale nie stanowią jej istoty. Uczucia z natury są zmienne, tymczasem miłość może być stałą postawą. Można kochać nawet te osoby, których nie lubimy, do których mamy żal, lub wobec których czujemy bolesne rozgoryczenie. Z kolei można nie kochać, a nawet krzywdzić te osoby, w których jesteśmy zakochani. Gdyby miłość była głównie uczuciem, to nie można byłoby jej ślubować. Nie zależałaby ona przecież od naszej woli. Byłaby jedynie sposobem emocjonalnego reagowania na daną osobę. Po drugie, ślub zmienia wszystko i nie ma w tym żadnej magii. Nie chodzi tu bowiem o jakąś pustą formalność, czy o zdobycie dokumentu od księdza. Chodzi natomiast o osobistą decyzję. W czasie zawierania małżeństwa obie strony publicznie podejmują i wyrażają decyzję o wzajemnej miłości i wierności na całe życie. Przed ślubem nie ma jeszcze takiej ostatecznej decyzji, wyrażonej publicznie, przy świadkach i na piśmie. "Jeśli się naprawdę kochamy, to ślub nie jest nam potrzebny do trwałego związku" Takie twierdzenie jest zwykle wyrazem (nieświadomego?) lęku w obliczu związku na całe życie. Szuka się wtedy "pięknych" ideologii i uzasadnień, aby ukryć bolesną prawdę o tym, że ktoś nie potrafi kochać czy nie wierzy w wierną miłość. "Sądzę, że współżycie przedmałżeńskie jest czymś pozytywnym" W odpowiedzi wystarczy powołać się na wspomniane już wcześniej wyniki badań ogólnopolskich w tym względzie, które opublikowała "Gazeta Wyborcza" we wrześniu 1996 roku. Badania te potwierdziły, że wczesna inicjacja seksualna idzie w parze z sięganiem przez młodzież po alkohol i narkotyki, a także z przestępczością i niepowodzeniami szkolnymi. 51% chłopców szkół średnich mających jedynki i dwójki deklaruje współżycie seksualne. Z grupy uczniów mających piątki i szóstki jedynie 5% decyduje się na współżycie przedmałżeńskie (por. "GW", Wczesna inicjacja seksualna jest zwykle nie tyle przejawem silnego popędu czy potrzeb fizycznych, ile raczej przejawem somatyzacji, czyli wyrażania ciałem (w tym wypadku seksualnością) bolesnych problemów, napięć i konfliktów ze sfery psychicznej, moralnej czy społecznej. Im bardziej ktoś z nastolatków cierpi, im więcej przeżywa samotności, głodu czułości czy dręczących problemów, tym bardziej atrakcyjna będzie mu się wydawać seksualność, a także piwo, papieros czy narkotyk. A zatem jak wszystko to, co obiecuje łatwe „szczęście” czy chwilową choćby ulgę. "Sejm słusznie zdecydował, że należy dopłacać do antykoncepcji z budżetu państwa" Takie twierdzenie jest przejawem ignorancji lub cynizmu i to z wielu powodów. Po pierwsze, jest okrucieństwem dopłacanie do antykoncepcji w sytuacji, gdy nie ma pieniędzy na dopłacanie do leków ratujących ludzkie życie lub do witamin dla dzieci. Być może politycy podjęli taką decyzję dlatego, że dzieci nie mogą brać udziału w wyborach do parlamentu? Po drugie, nie wolno z pieniędzy przeznaczonych na leki dopłacać do substancji, które są szkodliwe dla zdrowia. Dla przykładu w Holandii w 1996 roku państwo wycofało się z dofinansowania antykoncepcji w obliczu badań potwierdzających, że są to środki rakotwórcze. Odtąd lekarz może tam zapisywać tego typu substancje jedynie na własną odpowiedzialność, a kobieta ma prawo wnieść do sądu pozew o odszkodowanie w przypadku powikłań zdrowotnych na skutek stosowania antykoncepcji. Z tego powodu lekarze w Holandii mają obowiązek przechowywania przez 30 lat dokumentacji dotyczącej przepisanych przez nich środków antykoncepcyjnych. O szkodliwości środków antykoncepcyjnych najprościej przekonać się, czytając dołączone do nich ulotki. Wyliczają one zwykle kilkadziesiąt niebezpiecznych dla zdrowia skutków ubocznych stosowania antykoncepcji. Warto przypomnieć, że tego typu dane, dotyczące szkodliwości antykoncepcji przytaczają nie przeciwnicy tych substancji, lecz ich producenci! „Sądzę, że środki antykoncepcyjne są czymś dobrym, gdyż ułatwiają kierowanie płodnością” Tego typu twierdzenie to kolejny przejaw naiwności lub świadomego cynizmu (np. ze strony producentów i sprzedawców antykoncepcji). Po pierwsze, antykoncepcja nie chroni przed bolesnymi konsekwencjami nieodpowiedzialnego współżycia seksualnego. Zmniejsza jedynie ich ryzyko. Nigdy nie gwarantuje „bezpiecznego” seksu. Po drugie, większość środków antykoncepcyjnych szkodzi zdrowiu fizycznemu. Po trzecie, sięganie po antykoncepcję oznacza rezygnację danego człowieka z kierowania seksualnością własną mocą i świadomością. Antykoncepcja odbiera więc wolność i oznacza kierowanie się taką samą filozofią życia, jak czynią to alkoholicy czy narkomani. Ci ostatni rezygnują z władzy nad własnymi emocjami i próbują kierować tą sferą życia za pomocą substancji chemicznych. Człowiek sięgający po antykoncepcję rezygnuje z władzy nad własną seksualnością i próbuje ratować się przed dramatycznymi konsekwencjami takiej sytuacji za pomocą tabletek czy prezerwatyw. Po czwarte, antykoncepcja oszukuje, gdyż sugeruje, że współżycie seksualne ma jedynie konsekwencje fizjologiczne i biologiczne oraz że stosując antykoncepcję można bezkarnie współżyć z kimkolwiek, gdziekolwiek i kiedykolwiek. Tymczasem nieodpowiedzialne zachowania seksualne przynoszą dramatyczne zranienia w sferze psychicznej (np. poczucie krzywdy, żal do samego siebie, lęk wobec seksualności), moralnej (np. poczucie winy) i społecznej (np. zerwane więzi przyjaźni z samym sobą, z rodzicami i z Bogiem, uraz do osób płci odmiennej, itp.). Żadna pigułka czy prezerwatywa nawet w najmniejszym zakresie nie ochroni przed tego typu konsekwencjami. Nic poza miłością i odpowiedzialnością nie może gwarantować człowiekowi kierowania seksualnością w sposób dojrzały i bezpieczny. „Przeciwstawiając się antykoncepcji Kościół walczy z odpowiedzialnym rodzicielstwem" Nic bardziej mylnego. Kościół nie tylko nie przeciwstawia się odpowiedzialnemu rodzicielstwu, ale przeciwnie - stanowczo do niego wzywa. Jednocześnie jednak Kościół przypomina, że nie wolno dążyć do dobrego celu nieodpowiedzialnymi metodami! Tymczasem wszelkie formy antykoncepcji są nieodpowiedzialną próbą osiągnięcia odpowiedzialnego rodzicielstwa, gdyż szkodzą fizycznie, a jednocześnie oznaczają rezygnację człowieka z władzy nad własnym zachowaniem. Z tego właśnie względu obserwujemy znamienny fakt, że im częściej używana jest w danym społeczeństwie antykoncepcja, tym więcej jest tam nieodpowiedzialnej seksualności, uzależnień, zranień i przestępstw w tej dziedzinie. Tym więcej też niechcianych ciąż i aborcji. Kościół przypomina, że antykoncepcja, która szkodzi fizycznie, oszukuje i oznacza rezygnację z wolności, jest po prostu zbędna. Człowiek obdarzony świadomością i wolnością potrafi własną mocą kierować seksualnością i płodnością w oparciu o znajomość fizjologii płodności oraz o wewnętrzną dyscyplinę. Warto zwrócić uwagę na fakt, że są takie środowiska, które promują ignorancję w dziedzinie poznawania rytmu płodności pary ludzkiej. "Nowoczesne" podręczniki chętnie opisują fizjologię seksualności, ale skrzętnie ukrywają przed uczniami wszelką wiedzę na temat fizjologię płodności. Najważniejszym powodem takiej postawy jest ochrona ekonomicznych interesów producentów środków antykoncepcyjnych. Pochwała antykoncepcji to element kampanii reklamowej prowadzonej po to, by znaleźć w Polsce klientów antykoncepcji, o których coraz trudniej w krajach Europy Zachodniej. "Antykoncepcja jest skuteczna więc należy ją stosować" Po pierwsze, skuteczność nie może być ani jedynym, ani decydującym kryterium działania w żadnej dziedzinie życia. Dla przykładu w Polsce wielu przestępców jest bardziej skutecznych niż policja, ale nie wynika z tego, że w tej sytuacji wszyscy powinni stać się przestępcami. Po drugie, wysoka skuteczność antykoncepcji jest mitem reklamowym. W statystykach podaje się zwykle średni stopień skuteczności danego środka antykoncepcyjnego przy jednorazowym współżyciu seksualnym. Tego typu metoda pomiaru skuteczności miałaby sens, gdyby współżycie seksualne było jakimś rzadkim epizodem w życiu człowieka, a nie zjawiskiem cyklicznym. Mimo to producenci niechętnie podają dane na temat stopnia skuteczności ich produktów w skali rocznej. Badania wykazują, że skuteczność antykoncepcji spada wtedy do zaledwie 25% - 30%. Stąd właśnie bierze się wspomniany wcześniej i dobrze już udokumentowany fakt, że im więcej antykoncepcji w danym społeczeństwie, tym więcej tam niepożądanych ciąż i aborcji. Tym mniej natomiast wolności i odpowiedzialności w obliczu własnej seksualności. "Czy prezerwatywy gwarantują bezpieczny seks i chronią przed wirusem HIV?" Już tylko w niewielu krajach uchodzi bezkarnie twierdzenie, że prezerwatywa gwarantuje „bezpieczny” seks. W krajach Europy Zachodniej, gdzie za wprowadzanie obywatela w błąd płaci się wysokie odszkodowania pieniężne, reklamy sugerują jedynie, że prezerwatywy zmniejszają ryzyko zachorowań na choroby przenoszone drogą płciową, czy też ryzyko niechcianych ciąż. Cała prawda jest jeszcze bardziej jednoznaczna. Zakładając super optymistycznie, że jakaś prezerwatywa ma najwyższy z podawanych przez producentów stopień zapobiegania, czyli aż 99%, to statystycznie przynajmniej co setne współżycie z chorym na AIDS oznacza zarażenie się wirusem HIV. Przy regularnym współżyciu seksualnym z osobą chorą na AIDS w skali rocznej, „ochrona” przed zakażeniem wirusem HIV, jaką daje prezerwatywa, sięga statystycznie od 25% do 30%. Czystość przedmałżeńska i wierność małżeńska to jedyny pewny sposób zabezpieczenia się przed wirusem HIV. Natomiast prezerwatywa może być jedynie opóźniaczem zakażenia i śmierci. "Aborcja gwarantuje kobiecie prawo do decydowania, czy chce być matką czy też nie" Takie twierdzenie wynika z niezdolności do logicznego myślenia. Jest rzeczą oczywistą, że kobieta ma niezbywalne prawo decydowania o tym, czy chce być matką, czy nie. Tyle tylko, że aborcja nie ma nic wspólnego z tym prawem! Aborcja dotyczy bowiem wyłącznie tych kobiet, które już są matkami. Mają ona wtedy jedynie do wyboru następujące dwie możliwości: mogą być matką dziecka żywego lub matka dziecka zabitego. Ale matką pozostaną już na zawsze. Decyzja o macierzyństwie może zapaść jedynie wcześniej, czyli zanim dojdzie do poczęcia dziecka. "Dobrze przeprowadzona aborcja nie jest szkodliwa dla zdrowia matki" Takie przekonanie to kolejny przejaw ignorancji, gdyż jest ono niezgodne ze stanem wiedzy na ten temat. W wielu przypadkach aborcja powoduje stany zapalne narządów rodnych, nowotwory, bezpłodność oraz dramatyczne powikłania psychiczne i moralne. Wystarczy poznać wyniki licznych już badań, by uwolnić się z niebezpiecznych złudzeń co do tego, że aborcja nie jest szkodliwa dla organizmu matki. Oto konkretny przykład takich badań. Lekarze z Uniwersytetu w Seattle przeprowadzili badania na temat związku między aborcją a rakiem piersi. Były to największe badania w historii, a uczestniczyło w nich kilkaset tysięcy kobiet. We wrześniu 1994 r. wyniki tych badań obiegły cały świat. W Polsce opublikowała je między innymi "Gazeta Wyborcza" w listopadzie 1994 r. Okazało się, że jeśli aborcji poddaje się kobieta do 18-tego roku życia i jest to jej pierwsza ciąża, to prawdopodobieństwo raka piersi wzrasta u niej 800 razy w stosunku do kobiet, które nie poddały się aborcji. Poddanie się aborcji w wieku późniejszym i po wcześniejszym urodzeniu innych dzieci także powoduje wyraźny wzrost zachorowań na raka piersi, chociaż nie jest już to wzrost aż tak drastyczny. Lekarze amerykańscy odkryli mechanizm, który powoduje związek raka piersi z aborcją. Otóż od momentu poczęcia dziecka do szóstego miesiąca ciąży organizm matki wydziela hormony, które powodują zmiany w piersiach. W siódmym miesiącu ciąży pojawiają się hormony, które kontrolują i zamykają ten proces. Jeśli matka podda się aborcji, wtedy hormony kontrolujące rozrost piersi się nie pojawią i stąd tak wielkie prawdopodobieństwo zmian nowotworowych. "Uważam, że sejm słusznie postąpił pozwalając na aborcję ze względów społecznych" Po pierwsze, Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że ustawa ta jest niezgodna z prawem, gdyż życie ludzkie jest chronione przez polską Konstytucję, natomiast dobre warunki materialne czy społeczne nie są gwarantowane konstytucyjnie (poza tym według jakich kryteriów można określić, jakie warunki są dobre?). Po drugie, ustawa pozwalająca zabijać dzieci nie narodzone z powodu trudnych warunków społecznych czy ekonomicznych, jest wyrazem okrucieństwa parlamentarzystów. Opiera się bowiem na następującej logice myślenia: jeśli kobieta jest w ciąży i znajduje się w trudnej sytuacji społecznej, to państwo jej nie pomoże, np. zwalniając ją na kilka lat z podatków (parlamentarzyści nie są w trudnej sytuacji materialnej, a mimo to zwolnili samych siebie z podatków). Jeśli więc kobieta sama sobie nie poradzi, to niech zabije własne dziecko. To rzeczywiście wyjątkowo okrutna oferta „pomocy” ze strony posłów. Tymczasem podstawowym obowiązkiem parlamentarzystów jest tworzenie praw umożliwiających wszystkim rodzinom godne życie i wychowanie potomstwa w warunkach, które nie wymagają heroizmu. "Czy być wolnym to robić to, co się chce i do niczego się nie zobowiązywać?" Gdyby taka była natura wolności, to najbardziej wolne byłyby małe dzieci, a także ludzie chorzy psychicznie oraz przestępcy. Obie te grupy kierują się rzeczywiście zasadą: robię to, co mi się podoba i do niczego się nie zobowiązuję. Gdy spotykam młodych ludzi, którzy prezentują powyższy sposób myślenia na temat wolności, odnotowuję bardzo ciekawe zjawisko. Otóż ich aspiracjom, by być wolnym od norm moralnych, prawnych czy społecznych nie towarzyszy aspiracja, by być równie wolnym od lenistwa i lęków, od alkoholu, papierosów i narkotyków, od agresji i przemocy, od pieniędzy czy telewizji. Tymczasem naprawdę być kimś wolnym, to opowiadać się po stronie miłości i prawdy, a nie po stronie nienawiści czy fikcji. To także podejmować zobowiązania, które są przecież podstawowym przejawem ludzkiej wolności. Ci, którzy do niczego się nie zobowiązują, nie korzystają ze swojej wolności, gdyż prawdziwa wolność to zdolność decydowania się na rzecz miłości i prawdy. opr. mg/mg Brak ochoty na współżycie może przydarzyć się każdemu. Jeżeli jednak ciągle odczuwamy brak zainteresowania sferą seksualną, powinnyśmy zastanowić się nad przyczyną takiego stanu rzeczy. Przygotowałyśmy dla was kompletny przewodnik po temacie braku ochoty na seks, w którym znajdziecie odpowiedzi na nurtujące was ochoty na współżycie wcale nie musi oznaczać, że jest z wami coś nie tak ani że powinnyście zerwać ze swoim partnerem. W tym artykule zebrałyśmy rzetelną wiedzę na temat braku ochoty na seks. Jeżeli ten problem dotyczy was lub waszych najbliższych, koniecznie do niego zajrzyjcie. Dowiecie się z niego jakie są przyczyny niskiego libido i jak sobie z nim poradzić. Okazyjne spadki libido wśród kobiet nie są niczym niepokojącym i niezwykłym. Jeżeli zauważymy, że cierpimy na chroniczny brak zainteresowania seksem, wtedy powinnyśmy poszukać bezpośredniej przyczyny takiego stanu rzeczy. Kiedy wyeliminujemy główną przyczynę odpowiedzialną za brak odczuwania potrzeby współżycia z partnerem, będziemy mogły znów cieszyć się z pięknego doświadczenia, jakim jest nie mam ochoty na seks?Poniżej znajdziesz 7 najczęstszych przyczyn niskiego libido. Jeżeli podejrzewasz, że któraś z nich może bezpośrednio odpowiadać za twój brak ochoty na współżycie, porozmawiaj ze swoim partnerem, seksuologiem lub lekarzem, jakie kroki warto podjąć, by podnieść swój poziom to jest libido? Libido w łacinie oznacza pożądanie; jest uczuciem pobudzenia pochodzącym z wnętrza organizmu, dążącym do zaspokojenia potrzeb seksualnych. i zmęczenieStres jest bardzo niebezpieczny, nie tylko dla zdrowia psychicznego, ale i również fizycznego. Należy pamiętać, że za libido w dużej mierze odpowiada nasz mózg, dlatego, jeżeli jesteśmy zestresowani, zdenerwowani, zmartwieni, cała nasza energia skupiona jest na tym, by poradzić sobie z zaistniałym problemem, dlatego też nie mamy ochoty na współżycie. Podobnie jest z przemęczeniem – kiedy jesteśmy bardzo zmęczeni, nie mamy ochoty na nic, prócz snu i odpoczynku. By czerpać z seksu radość, powinnyśmy być wypoczęte, a nasza uwaga powinna być skupiona na partnerze, a nie na problemach lub stosie dokumentów czekających na nas w libido jest jednym z najczęstszych objawów depresji. Jeżeli spadkowi libido towarzyszy uczucie przygnębienia, bezsenność (lub nadmierna senność), spadek apetytu, apatia, poczucie bezsensu i beznadziejności, warto udać się do psychiatry, by wykluczyć lub potwierdzić podejrzenia o depresji. Wiedziałaś, że obecne czasy mają największy odczynnik ludzi chorych na depresję? Problem jest poważny – nie bagatelizuj objawów depresji, ponieważ będą się z dnia na dzień pogłębiać i odzierać cię z radości życia (i seksu). hormonalneCzasami brak ochoty na współżycie wynika z zaburzeń hormonalnych. Jeżeli stosujesz plastry lub tabletki antykoncepcyjne, zawarte w nich hormony mogą powodować obniżenie libido, a w efekcie brak ochoty na seks. Gdy zauważysz, że odkąd zaczęłaś stosować antykoncepcję hormonalną, przeszła ci ochota na seks – skontaktuj się ze swoim ochoty na współżycie może być również wynikiem różnych chorób – od zwykłego przeziębienia do tak poważnych schorzeń, jak cukrzyca, PCOS (zespół policystycznych jajników) czy zaburzenia funkcjonowania tarczycy. Niektóre leki (zwłaszcza te na receptę) mogą być odpowiedzialne za spadek libido i brak ochoty na współżycie. i połógBrak ochoty na seks w ciąży to coś jak najbardziej normalnego. Wiele kobiet w pierwszym trymestrze ciąży odczuwa znaczny spadek libido. Drugi trymestr z kolei podnosi poziom libido, w wyniku czego kobieta odczuwa większą ochotę na seks. Ostatni trymestr ciąży to okres, w którym ponownie poziom libido obniża się, ale ma to w głównej mierze związek z fizycznymi dolegliwościami wynikającymi z ostatniej fazy ciąży. Po porodzie kobiety dopiero po jakimś czasie decydują się na współżycie – kiedy okres połogu się kończy, a poziom hormonów w ciele kobiety wraca do normalności, wtedy – według zaleceń ginekologów – można wrócić do aktywnego życia seksualnego. Wiele kobiet nie odczuwa jednak żadnego zainteresowania współżyciem. Niskie libido może w tym wypadku być wynikiem strachu przed bólem lub dyskomfortem podczas seksu. Jeżeli nasze rany zagoiły się i czujemy się dobrze, ale boimy się współżyć z partnerem – warto udać się do ginekologa lub seksuologa, który na pewno będzie w stanie nam pomóc (przy okazji rozwiewając wszystkie obawy dotyczące seksu po porodzie). seksualne (hipolibidemia)Co to jest hipolibidemia? Hipolibideima jest zaburzeniem seksualnym charakteryzującym się zanikiem pożądania seksualnego. By mówić o hipolibidemii, muszą być spełnione trzy warunki: brak inicjowania stosunku z partnerem, brak fantazji erotycznych, zaniechanie masturbacji. Szacuje się, że około 30% kobiet w Polsce cierpi na to seksualne zaburzenie. Jak się leczy hipolibidemię? By poradzić sobie z tym zaburzeniem, warto odwiedzić seksuologa, który stwierdzi, czy hipolibidemia jest wrodzona, czy wtórna oraz jak sobie z nią z partnerem (obwinianie, ukryty żal, brak pożądania jest efektem)Wykluczyłaś powyższe podpunkty jako przyczyny swojej niechęci do seksu i nadal pytasz siebie: dlaczego nie mam ochoty na współżycie? Bardzo możliwe, że przyczyna twojego niskiego libido tkwi w…nierozwiązanych konfliktach, ukrytych żalach i obwinianiu swojego partnera za coś, co zrobił, a co cię zraniło. Pożądanie to cały proces, który zachodzi w naszym organizmie, począwszy od mózgu, a skończywszy na naszych narządach płciowych, dlatego mając niewyjaśnione lub nierozwiązane sytuacje z naszym partnerem, naturalnie nie będziesz postrzegać go jako adresata swojego pożądania. Co w takiej sytuacji zrobić? Przede wszystkim, porozmawiać i wyjaśnić – powiedzieć wszystko, co ci leży na sercu, ale ze spokojem, zachowując otwarty umysł i serce. Szczera rozmowa to najlepsze, co możesz ofiarować swojemu partnerowi. Dlaczego nie chcę się kochać? Jak widzisz, powodów, dla których możesz nie chcieć się kochać, jest kilka. Każda z przyczyn niskiego libido może mieć różne podłoże – fizyczne, psychologiczne lub emocjonalne. Co oznacza brak popędu seksualnego? Brak popędu seksualnego, oprócz wyżej wymienionych przyczyn, może równie dobrze świadczyć o tym, że możesz być osobą to jest aseksualizm? Wikipedia podaje, że aseksualizm to trwałe nieodczuwanie popędu seksualnego wobec innych osób. Czy aseksualizm jest chorobą? Nie, aseksualizmu nie powinno mylić się z hipolibidemią, która jest zaburzeniem seksualny. Aseksualność nie jest chorobą, podobnie jak chorobą nie jest homoseksualizm. Według rosnącej liczby badaczy i naukowców aseksualizm jest po prostu kolejną orientacją seksualną po hetero, bi i homoseksualnej. Czy brak ochoty na seks w wieku 20 lat może być oznaką aseksualności? Może, ale wcale nie musi. To dlatego tak ważne jest, by najpierw zasięgnąć rady seksuologa, który pomoże nam dotrzeć do sedna problemu i go rozwiązać (albo podpowie, jak możemy sobie poradzić z naszym problemem).Brak ochoty na współżycie u mężczyzny przyczynyJakie są przyczyny braku ochoty na seks u mężczyzn? O facetach mówi się, że ciągle myślą o seksie, dlatego niektórzy nie potrafią uwierzyć w to, że którykolwiek z mężczyzn mógłby po prostu przestać pragnąć seksu. Niskie libido dotyka również męskiej części społeczeństwa – najczęściej jest on przyczyną stresu i przemęczenia związanego z pracą, nieco rzadziej wynika z zaburzeń i chorób oraz…znudzenia niskie libido można leczyć?Brak ochoty na współżycie i niskie libido jak najbardziej można leczyć. Jeżeli nie chcesz się kochać ze swoim partnerem i zauważyłaś, że ten stan utrzymuje się zdecydowanie za długo – nie bagatelizuj tego problemu!Brak ochoty na seks co robić?Przyczyny spadku libido są różne, dlatego warto udać się do specjalisty (seksuolog, psychiatra), który będzie w stanie pomóc nam określić przyczynę zniechęcenia wobec ochoty na współżycie jak leczyć?Jest kilka sposobów, by przywrócić równowagę do swojego życia seksualnego i podnieść poziom swojego libido. Poniżej znajdziesz najlepsze sposoby na leczenie braku ochoty na seks. SPOSÓB 1: SZCZERA ROZMOWA Z PARTNEREMJeżeli przyczyną braku ochoty na seks w twoim przypadku jest kłótnia z partnerem lub poczucie żalu, winy lub uczucie niespełnienia, warto zdobyć się na szczerą i otwartą rozmowę z partnerem. Co jest podstawą udanego związku? Podstawą jest umiejętność komunikacji – jeżeli potrafimy rozmawiać o wszystkim, a zwłaszcza o naszych pragnieniach, marzeniach, oczekiwaniach, wtedy nasz związek przynosi nam nie tylko satysfakcję i szczęście, ale również pomaga nam się rozwijać i być w pełni sobą. Umiejętność komunikacji – szczerej i nieoceniającej to coś, co powinnyśmy praktykować nie tylko w sprawach dużych (jak np. brak ochoty na seks i seksualne fantazje), ale również w tych mniejszych (np. partner nie sprząta po sobie lub nie opuszcza deski w toalecie).Szczera rozmowa z partnerem o sferze seksualnej może pomóc zakomunikować partnerowi nasze potrzeby czy fantazje. Może przestałaś odczuwać przyjemność i radość z seksu, ponieważ nie potrafiłaś powiedzieć swojemu partnerowi, że chcesz być bardziej pieszczona albo pieszczona w konkretnych miejscach? A może brak ochoty na współżycie wynika z ukrytego żalu, jaki odczuwasz w stosunku do swojego partnera? Pamiętaj, że nic nie może zastąpić otwartej i szczerej rozmowy. Jak rozmawiać z partnerem? Sekrety dobrej komunikacji w związkuNic tak nie spaja partnerów, jak szczera rozmowa. Niestety nie wszyscy potrafią ze sobą rozmawiać, a ich komunikacja przypomina ostrą wymianę zdań i wzajemne obwinianie. Dobra komunikacja w związku składa się z kilku bardzo ważnych kryteriów, które trzeba spełnić, by rozmowa z partnerem przyniosła pozytywne czas i miejscePoproś partnera o rozmowę i wybierz taki czas i miejsce, gdzie oboje będziecie mogli w pełni skoncentrować się na rozmowie i słuchaniu drugiej osoby. Nie zaczynaj szczerej rozmowy z partnerem, podczas imprezy urodzinowej waszych przyjaciół, albo w supermarkecie, robiąc sobotnie zakupy. Miejsce waszej rozmowy powinno być ciche i przytulne. Zadbaj o to, byście mieli wystarczająco dużo czasu na rozmowę, i by nikt wam nie przeszkadzał. sięNigdy nie zaczynaj rozmowy, kiedy jesteś bardzo zła i czujesz, że przypominasz raczej jeden wielki kłębek nerwów niż siebie. W emocjach nie jesteśmy w stanie racjonalnie ocenić tego, co mówi do nas partner. By rozmowa przebiegła pomyślnie i by każde z was z niej skorzystało, postaraj się trzymać swoje emocje na wodzy. Zanim podejmiesz rozmowę – uspokój się, wycisz, oceniajLudzie oceniają wszystko i wszystkich – i to na każdym kroku. Tak jesteśmy skonstruowani. Jeżeli chodzi o rozmowę z partnerem, postarajmy się zachować otwarty umysł. Nie skaczmy od razu do konkluzji, ponieważ możemy błędnie interpretować to, co mówi partner. Najlepiej wysłuchać to, co ma on nam do powiedzenia i zapytać: „Z tego, co powiedziałeś wynika, że czujesz się….., czy dobrze zrozumiałam?” Albo: „Czyli uważasz, że….” – to da szansę wytłumaczyć partnerowi to, co miał na myśli w bardziej dobitny i klarowny słuchajWedług specjalistów zajmujących się dobrą komunikacją, nie potrafimy słuchać. Podczas rozmowy, zwłaszcza gdy pełna jest emocji, nie potrafimy skupić się na tym, co mówi do nas partner. Zamiast słuchać uważnie, w głowie przygotowujemy nasze kontrargumenty. Jeżeli będziesz rozmawiać z partnerem, postaraj się uważnie słuchać wszystkiego, co do ciebie się ja jednej kwestiiKiedy emocje podczas rozmowy z partnerem biorą górę, możesz zacząć wypominać partnerowi jego inne przewinienia lub błędy z przeszłości. To dlatego rozmawianie na bieżąco, kiedy pojawia się problem jest takie ważne – pozwala uniknąć wypominania (a nikt tego nie lubi). Jeżeli decydujesz się na szczerą rozmowę z partnerem, skup się na jednej kwestii, która jest osią całego problemu i wokół niej kreuj do rozwiązania problemuRozmawianie o problemach zazwyczaj skutkuje jeszcze większym rozgoryczeniem i zdenerwowaniem. W swojej książce Braving the Wilderness, Brene Brown mówi o tym, że rozmowa wcale nie musi skutkować tym, że nakłonisz partnera do przyznania się do winy czy przyznania ci racji. W dobrej rozmowie chodzi o to, by jej zakończenie dało nam konkluzję, której potrzebujemy – z tej rozmowy musimy wyjść bogatsi niż przyszliśmy, Jeżeli rozmawiamy o jakimś problemie w związku (np. brak ochoty na współżycie), zamiast omawiać same kwestie problemów, zamiast obwiniania i recytowania całej litanii grzechów i przewinień partnera, skup się na tym, by razem z partnerem poszukać rozwiązania problemu albo czegoś, co pomoże wam ów problem rozwiązać. SPOSÓB 2: WAKACJEJeżeli brak ochoty na współżycie wynika z przemęczenia i dużego stresu w pracy i życiu, może warto zastanowić się nad krótkim urlopem – kilka dni w innym mieście lub klimacie potrafi zdziałać cuda. Jeżeli nie możesz pozwolić sobie na długie i egzotyczne wakacje, postaraj się nie planować niczego na weekend i wybierz się ze swoim partnerem na radkę – może to być kolacja przy świecach, komedia w kinie lub wizyta w teatrze czy filharmonii. Możesz przygotować relaksującą kąpiel z olejkami eterycznymi, włączyć ulubioną muzykę i cieszyć się chwilą odprężenia i beztroski. SPOSÓB 3: TERAPIAJeżeli ani rozmowa, ani urlop czy odpoczynek nie przyniosły poprawy w kwestii braku ochoty na seks, to dobry moment, by udać się do psychologa lub psychoterapeuty na terapię. Być może twój problem z niskim libido wynika z czegoś, co zakotwiczone jest w tobie głęboko – dobry terapeuta pomoże ci uświadomić sobie, dlaczego nie masz ochoty na seks, co cię blokuje i jak sobie z tym poradzić. Czy na terapię chodzą tylko osoby z depresją? Nie, terapia jest nie tylko dla osób cierpiących na depresję. Dobrze przeprowadzona terapia jest w stanie pomóc nam rozwiązać wiele problemów, które swój początek mają w dzieciństwie i rzucają negatywny cień na nasze dorosłe życie. Nie obawiaj się psychoterapeuty ani samej terapii. SPOSÓB 4: LEKINasze zdrowie fizyczne ma duży wpływ na odczuwanie przez nas pożądania, dlatego kiedy zauważamy długotrwały brak ochoty na seks, powinnyśmy udać się do seksuologa, który może zlecić wykonanie dodatkowych badań. Czasem winę za brak ochoty na współżycie odpowiadają zaburzenia hormonalne, a czasem choroby narządów płciowych. Wczesne wykrycie takich przypadłości może uratować nie tylko nasze libido, ale również i życie. Niedoczynność tarczycy wpływa na libido? Niektórym trudno uwierzyć, że tak mały gruczoł, jak tarczyca jest w stanie sprawić, że nie chcemy się kochać z partnerem. A jednak! Przy wystąpieniu niedoczynności tarczycy lub choroby Hashimoto (przewlekłe zapalenie tarczycy) następuje znaczny spadek libido – brak ochoty na współżycie tarczyca skutecznie hamuje i nie należy w żadnym wypadku tego bagatelizować. Warto wtedy wykonać badanie krwi na poziom kilku hormonów tarczyc i dobrać odpowiednie leki, które powinny pomóc. Jak pobudzić libido i mieć ochotę na seks?Istnieją naturalne sposoby, które stosowane było od wieków w przypadku słabego libido i chęci podkręcenia temperatury w sypialni. Jakie są naturalne sposoby na brak ochoty na seks?Seler. Warzywo, zwłaszcza jedzone przez mężczyzn może być świetnym stymulatorem sypialnianych igraszek. Seler zawiera w sobie bezwonny hormon androsteron, który wydzielany z potem pobudza seksualnie Kofeina zawarta w kawie pomaga odzyskać siłę i energię. Ponadto, udowodniono, że regularne picie kawy poprawia sprawność Można go przyjmować w łatwodostępnych suplementach. Żeń-szeń działa relaksująco i poprawia ogólną sprawność seksualną u kobiet i mężczyzn. Uwalniany podczas jego spożywania tlenek azotu rozkurcza naczynia krwionośne, dzięki czemu narządy płciowe są dobrze ukrwione i gotowe do czekolada. Czekolada ma w sobie substancje, które odpowiadają za produkcję dopaminy ( substancji odpowiadającej za odczuwanie przyjemności). Dlaczego więc nie połączyć przyjemnego z pożytecznym i zjeść z partnerem kilka kostek gorzkiej czekoady – możemy zamoczyć roztopioną czekoladę w słodkich truskawkach i karmić nimi naszego partnera – podgrzanie temperatury w sypialni fizyczne. Nic tak dobrze nie robi na brak ochoty na współżycie, jak wysiłek fizyczny. Dotlenione i wzmocnione ciało jest idealnie przygotowane do seksu. Ponieważ ćwiczenia fizyczne poprawiają ogólną sprawność, a tlen dociera do wszystkich komórek ciała, krew może swobodnie płynąć do narządów płciowych. Stąd już prosta droga do sypialni. Czy brak seksu jest szkodliwy?Zwolennicy wstrzemięźliwości i jej przeciwnicy wciąż spierają się w kwestii korelacji seksu i zdrowia. Oczywiście, bez seksu można żyć – i niektórzy twierdzą, że życie w białych związkach i małżeństwach to najlepsze, co mogło ich spotkać. Z drugiej strony brak seksu może doprowadzić do frustracji, agresji i dużego napięcia. Czy brak seksu szkodzi zdrowiu? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, ale według niektórych badaczy brak seksu może prowadzić do zaburzeń fizycznych oraz psychicznych. Szkodliwość wstrzemięźliwości głosi część środowiska lekarzy, twierdząc, że mężczyźni, którzy nie uprawiają seksu, są bardziej narażeni na raka prostaty – regularne ukrwienie członka (w wyniku podniecenia) oraz wytrysk nasienia ma zapewnić mężczyźnie zdrowie i witalność. Do czego prowadzi brak współżycia?Brak współżycia może prowadzić nie tylko do negatywnych skutków fizycznych (jak np. rak prostaty), ale również psychicznych i emocjonalnych. Kiedy nie rozładujemy napięcia seksualnego, może przemienić się ono we frustrację, agresję lub nawet depresję. Jak rozładować napięcie seksualne? Jeżeli odczuwamy bardzo duże napięcie spowodowane podnieceniem czy żądzą, a nie chcemy uprawiać seksu, z pomocą może przyjść nam masturbacja. Ten akt autoerotyzmu to świetny sposób, by zadbać o swoje zdrowie psychiczne, ulżyć sobie oraz…doznać przyjemności. Czy brak współżycia przyspiesza menopauzę?Brak seksu może doprowadzić do wielu zaburzeń hormonalno-seksualnych, w tym przyspieszyć pojawienie się objawów klimakterium. Nie od dziś wiadomo, że seks sprawia, że czujemy się dobrze, jesteśmy witalni, pozytywnie naładowani i pobudzeni. Seks jest jak dobre ćwiczenie fizyczne – pomaga zachować zdrowe ciało i zdrowego ducha, a przy ty skutecznie nas odmładza. Z wiekiem również zwiększa się suchość pochwy, dlatego regularna aktywność seksualna może pomóc złagodzić lub nawet opóźnić objawy klimakterium i pomóc utrzymać odpowiedni poziom hormonów w jajnikach. Czy brak współżycia może być powodem rozwodu?Niestety, w niektórych przypadkach brak seksu może być przyczyną rozwodu – jeden z małżonków czuje się zaniedbany i odsunięty z życia wewnętrznego drugiej osoby. To może prowadzić do rozważenia decyzji o rozwodzie. Czy seks to grzech?Takie pytanie zadaje sobie wiele osób, które chcą postępować zgodnie z doktryną Kościoła Katolickiego i żyć według przykazań, nakazów i zakazów zawartych w Biblii. Kiedy współżycie nie jest grzechem? Według oficjalnego stanowiska Kościoła Katolickiego seks sam w sobie nie jest grzechem, a wyrazem miłości dwóch osób – jeżeli seks jest nastawiony na prokreację i zjednoczenie w Bogu i miłości, nie jest grzechem. Grzechem staje się dopiero wtedy, gdy ma miejsce przed ślubem. Dlaczego nie współżyć przed ślubem? Nauczanie Kościoła nawołuje narzeczonych do czystości, twierdząc, że seks powinien być zarezerwowany tylko i wyłącznie dla małżonków, którzy przysięgli przed Bogiem wierność i miłość partnerowi. Według Katechizmu Kościoła Katolickiego, seks jako akt, który ma moc twórczą, nie powinien być praktykowany poza świętym sakramentem małżeństwa. Czy brak współżycia małżeńskiego jest grzechem? Kościół Katolicki naucza, że Bóg zaprasza małżonków do cieszenia się sobą podczas seksu, ale równie wysoko ceni sobie czystość – nawet w małżeństwie. Co mówi Katechizm Kościoła Katolickiego o czystości? W KKK można przeczytać: czystość prowadzi tego, kto ją praktykuje, do stawania się wobec bliźniego świadkiem wierności i czułości Boga. Czy nie współżycie z mężem jest grzechem? Według Biblii każdy człowiek został powołany do założenia rodziny (tworzenia nowego życia), dlatego jeżeli wybieramy drogę abstynencji, mimo iż rezygnujemy z powiększenia rodziny, według nauk Kościoła nasz czyn jest miły Bogu, ponieważ czystość stoi w hierarchii cnót bardzo wysoko. Jak udowodnić brak współżycia? Jeżeli planujemy rozwód, aby został on zatwierdzony przez Sąd, musi nastąpić zupełny rozkład pożycia. Kiedy można orzec zupełny rozkład pożycia? Kiedy między małżonkami ustaną trzy główne więzi: gospodarcza (wspólny majątek), fizyczna (seks) i emocjonalna (miłość). Czy można współżyć w ciąży?Wiele kobiet martwi się, że podczas ciąży nie będą mogły uprawiać seksu. Nic bardziej mylnego – podczas ciąży nie trzeba (i nie powinno się) rezygnować ze współżycia. Czy seks w ciąży jest bezpieczny? Tak, seks w ciąży jest bezpieczny. W pierwszym trymestrze ciąży nie ma problemu z seksem i doborem odpowiednich pozycji. W drugim trymestrze, kiedy brzuszek jest zaokrąglony, by go nie ugniatać, najlepiej wybierać wygodne pozycje, takie jak boczna czy „na jeźdźca”. Czy seks w ciąży zagraża dziecku? Wiele kobiet martwi się, że seks może w jakiś sposób zagrozić dziecku. Nic bardziej mylnego – dziecko chronią nie tylko mocne mięśnie macicy, ale również błony płodowe i płyn owodniowy. Kiedy nie współżyć w ciąży? Seks w ciąży jest bezpieczny, jednak w niektórych przypadkach odradza się współżycia, ponieważ może zagrozić zdrowiu dziecka. Nie uprawiaj seksu w ciąży, jeżeli: masz obfite krwawienie z pochwy, infekcję intymną, stan przedrzucawkowy (zatrucie ciążowe), niewydolność szyjki macicy, a także wtedy, gdy poroniłaś, będąc poprzedni raz w ochoty na współżycie – PodsumowanieW niniejszym artykule przedstawiłyśmy pokrótce temat dotyczący niskiego libido (lub jego zaniku). Brak ochoty na współżycie jest przypadłością, którą można leczyć: czasem wystarczy krótki odpoczynek i pozbycie się stresu, czasem dłuższa terapia i leki będą odpowiedniejsze. Zawsze jednak należy porozmawiać otwarcie z partnerem, ponieważ brak ochoty na współżycie to problem nie tylko jednej osoby, ale i partnera, który jest z nami w ZDJĘCIA: Anh NguyenBrak ochoty na współżycie może mieć wiele Yuris AlhumaydyDo najczęstszych przyczyn braku ochoty na seks należy stres, zmęczenie, choroby oraz zaburzenia Anthony TranCzasem wystarczy szczera i otwarta rozmowa z partnerem, by wróciła nam ochota na Pablo Merchán MontesPamiętajmy, że związek to relacja dwóch osób – jeżeli brak ochoty na współżycie dotyka jednej osoby, jej partner powinien okazać wyrozumiałość i Tanja HeffnerSeks to bardzo ważna część każdej relacji romantycznej, dlatego jeżeli nie odczuwamy satysfakcji lub pożądania, powinnyśmy za wszelką cenę odnaleźć przyczyne takiego stanu. ZOBACZ TEŻ:Jestem brzydka i gruba. Jak to zmienić? Sprawdzone porady Nie mam się w co ubrać. 20 porad, które ci pomogą Filmy o kobietach sukcesu, odważnych i z klasą. 20 inspirującychźródło: Już mi nieśli suknię z welonem… wróć. Właściwie – to nie nieśli. Po prostu, jak na osobę z XXI wieku przystało, stworzyłam jakieś pięćdziesiąt tysięcy folderów ze zdjęciami: sukien, stołów, zaproszeń oraz Bóg wie, czego jeszcze. Wyznaczyliśmy datę, pojechałam zaklepać salę, w głowie miałam już wizję strojów moich druhen… A potem się okazało, że ze ślubu na razie nici. Jakoś pod koniec zimy wpadłam w ślubny szał. Jak to większość narzeczonych (a przynajmniej tych, które są bardzo stereotypowe – a okazało się, że ja jednak jestem) zrobiłam duży research, obdzwoniłam wszystkie interesujące mnie sale, na Pintereście założyłam odpowiednie tablice z inspiracjami, zrobiłam sobie konto na ślubnym portalu i zaczęłam działać. Słowem: zachowałam się jak typowa panna młoda ze schematu. Zaręczyliśmy się w tamtym roku, chcieliśmy wziąć ślub rok później, ale oczywiście nie byłam świadoma, że w biznesie ślubnym organizowanie wesela w ciągu roku nie zawsze może się udać. Zwłaszcza, jeśli interesuje was popularna sala w popularnym miesiącu. W związku z tym, z ciężkim sercem stwierdziłam, że skoro tak, to dwa lata starczą – czyli w 2019 roku założę białą suknię, potknę się przy próbie pójścia dumnie do ołtarza, a następnie zostanę żoną i zmienię nazwisko, dzięki czemu wreszcie wszyscy przestaną dodawać do mojego dodatkowe dwie albo trzy litery “n”. Na początku roku zaczęłam się więc organizować, poszukałam, czego trzeba, porównałam ceny i byłam pewna, że jestem przygotowana na działanie. Potem jednak zrobiliśmy trasę treningową, więc tak naprawdę dopiero w kwietniu ruszyłam do boju. Wstępnie zarezerwowaliśmy majową datę w mojej wypatrzonej sali, w międzyczasie szukaliśmy mieszkania – wszystko układało się jak w jakiejś telenoweli albo filmie o strasznie nudnym – bo bardzo przewidywalnym i pozytywnym – scenariuszu. PLUS TYSIĄC ZŁOTYCH NA TO I PIĘĆ TYSIĘCY NA TAMTO W maju pojawiło się nasze mieszkanie na horyzoncie – to znaczy, jeszcze nie nasze, ale już decyzja praktycznie została podjęta. W międzyczasie pojechałam do rodzinnego miasta, żeby już oficjalnie zaklepać salę (miałam ją zarezerwowaną, ale chciałam obejrzeć ją dokładnie i wpłacić zaliczkę). Przyszłam na spotkanie z właścicielką… i się zaczęło. “O, jeśli Państwo chcą takie małe wesele, to zamiast X złotych na osobę, będzie X + 50 zł” “O, jeśli Państwo chcą taki stół, to dodatkowe 500 złotych” “O, jeśli ma być coś tam, to jeszcze z tysiąc złotych” “O, a za to osiemset się należy” Już na spotkaniu mina mi zrzedła. Jechałam do tej sali bardzo podekscytowana, ale też rozsądna – wyznaczyliśmy jakiś tam budżet na wesele, który zgadzał się w momencie podawania wyceny przez telefon. Rozmowa trwała 30 minut, doszło jakieś kilka dobrych tysięcy kolejnych kosztów. W drodze powrotnej w ogóle się nie odzywałam do mojej siostry, która ze mną pojechała w ramach wsparcia. Wiecie – miałam całe życie naciąganą czwórę z matematyki, ale potrafiłam policzyć, że przy obecnym kupnie mieszkania, nas na to wesele po prostu nie stać. O CO MI W OGÓLE CHODZI? Czy jestem naiwna? Owszem! Nigdy tego nie ukrywałam – zawsze zakładam pozytywną wersję wydarzeń, nie słucham, kiedy ktoś mówi o dodatkowych kosztach, mam bardzo optymistyczny stosunek do wszystkiego i zawsze mi się wydaje, że wszystko się ułoży. Więc kiedy właścicielka sali zaczęła swoją litanię dodatkowych kosztów, już wiedziałam, że to moje wymarzone wesele wcale się nie zmieści w budżecie – a po powrocie do domu spojrzałam na rodziców i najzwyczajniej w świecie się popłakałam. Czułam w sobie całą gamę uczuć. Było mi przykro. Czułam żal. Nie chciałam nic przekładać, bo bardzo, ale to bardzo chcę być żoną. A jednocześnie nie chciałam zwykłego ślubu w urzędzie, bo wymarzyłam sobie ślub w plenerze i przyjęcie dla znajomych. Skromne, ale jednak. Wcale nie chciałam wesela na milion osób, fajerwerków, Beaty Kozidrak w orkiestrze i wyskakujących uczestników Tańca z Gwiazdami z tortu (no dobra – kłamię: chciałabym Beatę Kozidrak. Ale pewnie muszę zadowolić się jej nową płytą, na której wygląda jak totalna dżaga). I okazało się, że te moje skromne zamysły, finansowo wcale nie wychodzą aż tak skromnie. I to jest moment, w którym coś muszę wytłumaczyć: zarówno kupno mieszkania, jak i wesele chcieliśmy – i chcemy nadal – finansować tylko z własnych środków. Pomoc rodziców w ogóle nie wchodziła w grę. Mieliśmy więc przeznaczony konkretny budżet na wesele – (+/- jakaś kwota). Chcieliśmy też wziąć ślub szybko, bo jesteśmy ze sobą długo i już od dawna była rozmowa o tym, że fajnie byłoby być mężem i żoną. Czy to można zrobić bez wesela? Pewnie, że tak. Czy można to zrobić nie wydając przy tym dużej sumy pieniędzy? Oczywiście. Tak jak pisałam wyżej – nie uważam, że do szczęścia potrzebne jest wielkie wesele i atrakcje, ale po prostu chciałam, żeby ten dzień wyglądał tak, jak sobie zamarzyłam. Plener, ładna sala otwarta na naturę, dobre jedzenie, dobra muzyka, najbliższa rodzina i znajomi. Niby nie tak dużo, a w rezultacie – wcale nie tak skromnie, jak sądziłam (przynajmniej finansowo). W połączeniu z kupnem mieszkania organizacja wesela stała się ryzykowna – niby nas było stać, ale trochę na granicy. W stylu – starczy albo nie starczy. Biorąc pod uwagę fakt, że pracujemy jako firma, a nie etacie, mógł zdarzyć się słabszy miesiąc, a wtedy do kłopotów finansowych już nie tak trudno. A tego bym nie chciała. Nawet za ślub z bajki. CO ROBIMY? BOLESNA DECYZJA Dlaczego tak to wszystko przeżywałam? Sama siebie o to pytałam, ale chyba chodziło o to, że ja już – najzwyczajniej w świecie – poczułam, że to niedługo, że będą przygotowania, wiecie: ucieszyłam się na całe to ślubne zamieszanie. Nigdy nie podejrzewałam, że będę tego typu panną młodą – która chce mieć takie a nie inne wesele, którą będzie bawić organizacja tego wydarzenia, której będzie zależało na tym czy na tamtym – ale tak po prostu się stało! W ciągu kilku dni mieliśmy podjąć dwie decyzje – wpłacić zaliczkę na salę i podpisać – lub nie podpisywać – umowy przedwstępnej kupna mieszkania. Wybraliśmy to drugie. Ślub będzie w 2020. Jak o tym piszę, to dalej mi trochę smutno – ale wiem, że byłoby mi też smutno, gdybym albo się zastawiła i ryzykownie próbowała robić wszystko na raz, albo poszła na kompromis i zrobiła szybki ślub byleby był. Nie ma w takich ślubach oczywiście nic złego, bo przecież najważniejsze jest to, co czujecie do siebie we dwoje, ale marzyło mi się coś innego i myślę, że jakkolwiek głupio by to nie brzmiało, to mam chyba do tego prawo. 🙂 Z perspektywy czasu – muszę przyznać, że to była trafna decyzja. Remont mieszkania to jakaś głębia bez dna i co chwila pojawiają się kolejne koszty, które już całkiem uniemożliwiłyby nam organizację wesela – zaliczki, kupno sukni, obrączek, czegoś tam jeszcze (nie wiem czego, bo od kiedy przełożyliśmy datę, na razie się tym nie interesuję – za bardzo się napalam). Może trochę pochlipałam wieczorami, żegnając się na razie z całym tym ślubnym zamieszaniem, ale po raz kolejny życie mi przypomniało coś banalnego i ważnego: czasami po prostu nie możesz mieć wszystkiego. I tyle.

dlaczego nie należy współżyć przed ślubem